piątek, 2 marca 2012

Tabula rasa

Nie sądziłem, że zmiany mogą mieć taki wpływ na osobę. Początkowo niewielkie, teraz jednak znów mam uśmiech na twarzy - nie wymuszony, pozorny, lecz prawdziwy uśmiech. Coś, czego się nie spodziewałem.

A dlaczego? Już wyjaśniam. Otóż przez ostatnie trzy dni miałem rekolekcje. Nie jakieś nudne gadanie, lecz prawdziwy przykład tego, że człowiek może otrzymać kolejną szanse, że wiele błędów można naprawić.
Dzisiaj po mszy byłem u spowiedzi. Nie była to zwykła spowiedź. Nie było żadnego klepania formułek, czy innych dupereli. To było niesamowite przeżycie, pierwsza moja taka spowiedź. Nie w konfesjonale, lecz w wyciszonym pokoju, tylko ty i ksiądz. Nikomu się nie spieszy. To byłą rozmowa. Rozmowa z kimś, kto akceptuje to kim jesteś, kto w tej chwili jest człowiekiem, lecz ma w sobie część Boga. Nie czujesz wstydu, czy strachu. Po prostu czujesz szczęście, gdy cały gniew, strach i frustracja przemijają. W ich miejsce przychodzi ulga. Czysta radość, coś, czego nigdy nie doświadczyłem wcześniej, wypełnia Cię całego. Od tego czasu uśmiech mi nie schodzi z ust.

Człowiek jest niczym księga. Życie zapisuje kolejne strony. Czasem opowiada o losach kogoś, kto dzięki włożonej pracy dochodzi do bogactwa, lecz nie znajduje miłości. Innym razem historię biedaka, który pomimo swego ubóstwa otwiera się na ludzi, pomaga im, a po jego śmierci znicze płoną ciągle na jego grobie.
Życie też może napisać historię o idealiście, który się zakochuje, lecz ludzie nie pozwalają, aby jego uczucie żyło i gaszą je. On z czasem staje się ponurym, skrytym romantykiem, który nie znosi świata, bo po tylu latach wciąż pamięta tamte chwile. Jednak nie postanawia kończyć życia. Pewnego dnia po rozmowie postanawia się zmienić. Wyrzuca z siebie gniew i ból. Ukojenie znajduje w Bogu i zaczyna nowe życie. Jak się skończy? Tego nie wiem. Pewne jest jednak, że już nie będzie taki jak kiedyś.

Postanowiłem, że w tym miejscu zakończę pisać tego bloga. Cel, jaki początkowo miał być spełniony już nie dojdzie do skutku. Nie wiem, czy rozpocznę pisanie nowego bloga. Może. Lecz nie wiem kiedy.

Chcę podziękować tym, którzy czytali moje słowa, tym którzy starali się zrozumieć moje myśli. Wciąż będę przeglądał blogi, które dotychczas obserwowałem. Pozdrawiam i życzę powodzenia w życiu. Żegnam... być może do czasu.

niedziela, 26 lutego 2012

Zmiany

Wszystko płynie, ludzie się zmieniają. Więc może czas się zmienić?
Nie lubię się zmieniać, jeżeli nie jest to ważne dla mnie. Jednak nie chodzi tu o poważne zmiany światopoglądowe czy coś. Po prostu. Postanawiam, że w moim życiu będzie więcej życia :]
Zacząłem od zmiany wystroju, co pewno zauważyliście.

Powodem tych zmian jest pewien komentarz odnośnie mojego "bycia" i mojego ciągłego (prawie) kiepskiego humoru. Kolejne posty będą mniej... poważne i nie koniecznie będą dotyczyły spraw takich jak wcześniej.

Mam nadzieję, że mimo tych zmian i mimo późniejszego sposobu prowadzenia bloga wciąż będziecie czytać moje wypociny. Pozdrawiam aktywnych czytelników.

niedziela, 19 lutego 2012

Nuuuuuuuudy.

Tak. Czy wy też się czujecie, jakby cały świat nie miał nic ciekawego do zaoferowania? Ja dzisiaj tak mam. Zero chęci do czegokolwiek. Nie chce mi się siedzieć przed kompem, telewizorem. Nie chce mi się czytać ani rysować, a o nauce już nie wspomnę. Najchętniej bym usnął w jakimś miejscu gdzie czas płynie dużo szybciej i po obudzeniu się okazało, że już wakacje. Tak, wiem, że normalnie bym sobie pochodził roczek dłużej do szkoły, ale zawsze jakieś komplikacje w papierach mogą wystąpić xD
Ogólnie można to nazwać - nudy. Już dawno mi się tak nie nudziło, w połączeniu z brakiem chęci do czegokolwiek. To jest doskonały przykład na... nie wiem., po prostu syndrom lenia. Tyle zajęć, a nic nie chce mi się.
Dobra, nie będę drążył tego bezsensownego tematu. Idę spać, może mi przejdzie.


środa, 15 lutego 2012

Lista normalności

Nie, nie ja napisałem ją. Jest to fragment "Zwycięzca jest sam" P. Coelho. Czy można zaprzeczyć tym punktom?

1. Normalne jest wszystko to, dzięki czemu zapominamy, kim jesteśmy i czego pragniemy. Wszystko, co umożliwia pracę: produkowanie, przetwarzanie i zarabianie pieniędzy.
2. Określanie reguł wojennych (Konwencja Genewska).
3. Długie lata studiów, a następnie niemożliwość znalezienia pracy w swoim zawodzie.
4. Praca od dziewiątej do siedemnastej, która nie daje żadnej satysfakcji, a podejmuje się ją tylko po to, żeby po trzydziestu latach przejść na emeryturę.
5. Przejście na emeryturę i odkrycie, że brak nam energii, żeby cieszyć się życiem. A po kilku latach śmierć z nudów.
6. Używanie botoksu.
7. Wiara, że władza znaczy więcej niż pieniądze, a pieniądze więcej niż szczęście.
8. Wyśmiewanie tych, którzy szukają szczęścia zamiast pieniędzy i zarzucanie im braku ambicji.
9. Porównywanie przedmiotów takich jak samochody, domy, odzież i określanie własnych ambicji zgodnie z wynikiem tych porównań. Nie zastanawianie się nad prawdziwą przyczyną, dla której przyszliśmy na świat.
10. Nie odzywanie się do obcych. Obgadywanie sąsiadów.
11. Przekonanie, że rodzice zawsze mają rację.
12. Małżeństwo i rodzina, a kiedy miłość wygaśnie pozostawanie w związku "dla dobra dzieci" (jakby one nie słyszały wiecznych kłótni).
12a. Krytykowanie wszystkich, którzy próbują być inni.
14. Budzenie się na przeraźliwy jazgot budzika.
15. Ślepa wiara w słowo drukowane.
16. Wiązanie wokół szyi kawałka kolorowego materiału, który niczemu nie służy, a który nazywa się krawatem.
17. Zadawanie nieprecyzyjnych pytań, chociaż interlokutor [rozmówca] dokładnie wie, dokąd zamierzamy.
18. Układanie ust w uśmiech, kiedy chce się nam płakać. Litowanie się nad tymi, którzy ukazują swoje uczucia.
19. Pogląd, że sztuka warta jest fortunę, albo że nic nie jest warta.
20. Pogarda dla tego, co łatwo osiągalne. Skoro nie wymagało poświęcenia, to napewno nie jest nic warte.
21. Podążanie za modą, nawet najidiotyczniejszą.
22. Przekonanie, że wszyscy sławni ludzie mają miliony.
23. Inwestowanie w urodę, a zaniedbywanie rozwoju duchowego.
24. Używanie wszystkich dostępnych środków, żeby udowodnić innym swoją nieskończoną wyższość, chociaż jest się zupełnie zwykłą osobą.
25. Unikanie spojrzeń w środkach transportu publicznego, w obawie przed posądzeniem o flirt.
26. Stawanie twarzą do drzwi w windzie i niezauważanie nikogo, chociaż kabina jest przepełniona.
27. Nie pozwalanie sobie na głośny śmiech w restauracji, choćby usłyszana anegdota była śmieszna do rozpuku.
28. Na półkuli północnej ubieranie się zgodnie z porą roku: gołe ramiona na wiosnę (choćby było bardzo zimno), wełniany sweter jesienią (choćby było bardzo ciepło).
29. Na półkuli południowej przybieranie drzewka bożonarodzeniowego śniegiem z waty, chociaż narodzenie Chrystusa nie ma z zimą nic wspólnego.
30. Zakładanie, że z wiekiem stajemy się skarbnicami wszelkiej mądrości, chociaż niewiele w życiu widzieliśmy i przeżyliśmy.
31. Uczestniczenie w imprezach charytatywnych w poczuciu, że przyczyniamy się do zniesienia panującej w świecie niesprawiedliwości.
32. Spożywanie trzech posiłków dziennie, choćby nie jesteśmy głodni.
33. Przeświadczenie, że inni są pod każdym względem lepsi: ładniejsi, zdolniejsi, bogatsi, inteligentniejsi, a wykraczanie poza własne możliwości jest bardzo ryzykowne i dlatego lepiej tego nie robić.
34. Używanie samochodu jako broni i jako zbroi.
35. Przeklinanie w korkach ulicznych.
36. Przekonanie, że to koledzy namawiają nasze dziecko do złego.
37. Małżeństwo z pierwszą osobą, która może zapenić odpowiednią pozycją społeczną. Na miłość przyjdzie czas później.
38. Mówienie "Próbowałem", chociaż to nieprawda.
39. Odkładanie najciekawszych rzeczy w życiu na koniec, kiedy już nam brak sił i energii.
40. Aplikowanie sobie codziennych, wielogodzinnych dawek telewizji jako ucieczki od depresji.
41. Przekonanie, że można być pewnym wszystkiego, co się już zdobyło.
42. Zakładanie, że kobiety nie lubią piłki nożnej, a mężczyźni aranżacji wnętrz i gotowania.
43. Zwalanie za wszystko winy na rząd.
44. Przeświadczenie, że okazując dobroć, uczciwość i szacunek będziemy postrzegani jako słabi i łatwo dający sobą manipulować.
45. Przeświadczenie, że agresywność i chamstwo, to to samo, co silna osobowość.
46. Strach przed endoskopią (mężczyźni) i porodem (kobiety).

poniedziałek, 13 lutego 2012

Ubi sunt...

Po raz niezliczony znów przyszło mi jechać (jakkolwiek by to nie brzmiało) obok cmentarza i mijać kilka przydrożnych grobów. W powiązaniu z książką, którą wczoraj skończyłem czytać ("Pomiędzy światami" - J. Warman) wciągnęło mnie to w pewną refleksję. Co by było, gdyby Ci ludzie nie umarli tak szybko, jaki mogliby mieć wpływ na teraźniejszość. Wiem, że nic nie można poradzić na to, że oni zginęli. Nic nie może przywrócić im życia. Ale czy tak musiało być? Różnie się mówi, różne są ludzkie opinie: "Tak musiało być", "Bóg go / ją wezwał", "A mógł / mogła żyć". Ale czy rzeczywiście tak musiało być? Czy jacyś pijani idioci musieli odebrać tyle żyć? I w jakim celu? Tak wiele osób co roku ginie potrąconych przez pijanych kretynów, którym procenty uderzą do głowy albo uważają, że są tak wspaniałymi kierowcami, że nie ma żadnych przeszkód. Jednak, gdy już dojdzie do wypadku tak niewielu chce się do tego przyznać - do pospolitego zabójstwa. Choć pospolite nie jest zbyt dobrym epitetem, to wypadki z udziałem nietrzeźwych liczone w tysiącach mogą potwierdzić, że jest to prawda.